Wzięło mnie dzisiaj na szycie. Mała górka rzeczy do naprawy leżała sobie grzecznie i czekała, ale co mi kto znosił to ostrzegałam – naprawię przy okazji. „Okazją” miała być wena. Natchnienie przyszło więc i podreperowałam to i owo.
To co dzisiaj uszyłam jest dla Sushusia mojego kochanego (ma na imię Sushi, jak jedzenie). Wymyśliłam sobie, że uszyję mu muszkę – kokardę. Powstały dwie: szara i niebieska. Bazą jest pieskowa obróżka. Na nią zakłada się pasek (jakby pokrowiec) i przyczepia kokardkę. Nic nie jest zamocowane na stałe, bo chodzi o to, żeby można było zmieniać. ;)
Sushi nie buntuje się na wszelakie ubranka i ozdoby więc nosi grzecznie. Przed południem był w szarościach, a teraz testuje błękity.
Uszycie jednej takiej obróżki z muchą zajmuje jakieś pół godziny. :)

all rights reserved :) ®
Wygląda rewelacyjnie - chyba w niebieskiej nawet lepiej :). Podziwiam stoicyzm ubranego psiaka - nasz zaprzyjaźniony jakieś trzy sekundy by wytrzymał :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
dziękuję :D a co do spokoju... ja mu tych zdjęć zrobiłam kilkanaście zanim coś mi wyszło z tego. Ten spokój to tylko pozorny. :D
UsuńWygląda na prawdę ładnie :)
OdpowiedzUsuń